Strony

piątek, 27 kwietnia 2018

LISTY NARZECZEŃSKIE




21 lutego 1955 r., poniedziałek  
   Najdroższy Piotrze!


    Przepraszam Cię, wybacz, że już od samego początku mojego listu będę się zwracała do Ciebie po imieniu i na „Ty”. Myślę, iż po wczorajszym spotkaniu1, w czasie którego byliśmy na siebie wzajemnie otwarci, możemy wejść na taki stopień zażyłości, dzięki której będziemy potrafili jeszcze lepiej się poznać i pokochać.
    Chciałabym naprawdę uczynić Cię szczęśliwym i być taką, jakiej mnie pragniesz: dobra, wyrozumiała i gotowa do poświęceń, których będzie wymagało od nas życie.
    Nie mówiłam Ci jeszcze, iż zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą i łaknącą uczucia2. Dopóki miałam rodziców, wystarczało mi ich ciepło. Później, pomimo że stale pozostawałam w wyjątkowej jedności z Panem Jezusem – pracując dla Niego – odczuwałam brak mamy. Odnalazłam ją dopiero w tej drogiej mi siostrze zakonnej3, o której Ci wczoraj mówiłam.
    Teraz pojawiłeś się Ty. Pokochałam Cię i pragnę oddać Ci siebie w darze po to, aby stworzyć prawdziwie chrześcijańską rodzinę.
    Do zobaczenia, Drogi Piotrze.
    Wybacz tę poufałość, lecz ja już taka jestem.
Serdecznie pozdrawiam!    
Joanna           
    (tłum. ks. Piotr Gąsior)





 Joanna i Piotr poznali się pod koniec 1954 r. Mówiąc dokładniej – w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP z okazji święceń kapłańskich ks. Lino Garavaglia, późniejszego biskupa Cesena i Sarsina. Na sylwestra poszli razem na pokazy baletu do La Scali w Mediolanie, a od początku 1955 r. zaczęli ze sobą chodzić. Podczas spotkania, o którym wspomina Joanna, rozmawiali ze sobą o zaręczynach i możliwości wspólnego stworzenia rodziny chrześcijańskiej.
 Joanna nawiązuje do czasu kryzysu, który nastąpił po śmierci rodziców. Matka Joanny zmarła 1 maja 1942 r., a ojciec – 1 września 1942 r.. W tym okresie Joanna rzeczywiście jakby poszukiwała uczucia i jakiegoś celu swego życia. Była osobą wspaniałomyślną i pełną miłości wobec wszystkich.
 Joanna wspomina o s. Mariannie Meregalli, którą poznała w Magenta w latach 1945-49. Jak to poświadczają listy, s. Marianna była Joannie szczególnie bliska w tamtych latach osobistych poszukiwań i działalności apostolskiej pośród młodzieży z Akcji Katolickiej.


List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 52, z dnia 25-26 grudnia 2004 r.






11 marca 1955 r.   
   Najdroższy Piotrze!


    Nie mam słów, aby Ci podziękować za wszystkie serdeczności, jakie masz dla mnie. Dziękuję za przepiękne róże i godziny spędzone wczoraj wieczorem w Twej obecności. Wiem, że Twoje dni są pełne pracy i troski. Uwierz, iż za każdym razem mam wyrzuty sumienia, że zabieram Twój cenny czas odpoczynku. Z drugiej jednak strony jestem tak szczęśliwa, gdy mogę Cię nieco ucieszyć, iż chciałabym, aby chwile, kiedy jestem z Tobą, nie minęły nigdy.
    Piotrze, mogłabym Ci wyznać wszystko, co do Ciebie czuję! Ale uwierz mi, nie jestem w stanie. Pan Jezus naprawdę mnie pokochał. To Ty jesteś tym człowiekiem, jakiego pragnęłam spotkać. Nie mogę jednak udawać przed Tobą, że dość często pytam samą siebie: Czy ja jestem Go godna? Tak, Piotrze, chodzi o Ciebie. Albowiem czuję się do tego stopnia mała i słaba, że choć mam wielkie pragnienie uczynienia Cię szczęśliwym, boję się, czy zdołam tego dokonać. I dlatego modlę się do Pana Jezusa takimi oto słowami: „Panie, Ty, który znasz moje uczucia i moją dobrą wolę, zaradź i pomóż mi stać się żoną i matką, jaką Ty sam chcesz oraz przypuszczam, jakiej pragnie również Piotr”. Piotrze, czy postępuję dobrze?
    Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo gorąco!
Twoja Joanna           
    (tłum. ks. Piotr Gąsior)





 W 1955 roku inżynier Piotr Molla był dyrektorem generalnym Saffy, dużego zakładu przemysłowego na peryferiach Mediolanu. Inżynier był przede wszystkim zaangażowany w strategię zróżnicowania produkcji. Nie brakowało mu zatem pracy i zmartwień.
 Zasługuje na zaznaczenie ta uwaga i ta dyspozycyjność Joanny na pełnienie woli Bożej. Jest to rys charakterystyczny jej osobowości i duchowości.


List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 1, z dnia 2 stycznia 2005 r.


13 września 1955 r.
Mój Najdroższy Piotrze!
Brak mi słów, ażeby Ci podziękować za Twe cudowne i najczulsze listy, jakie jeden po drugim dochodziły do mnie w tych dniach. Każdy list, każde Twoje zdanie były dla mnie źródłem niewypowiedzianej radości. Piotrze, jesteś moim skarbem i dlatego im więcej czytam Twe słowa, tym bardziej jestem przekonana, jak jesteś dobry. Ileż dobra i ileż zalet jest w Tobie. Wszystko ukryte pod zasłoną Twojej skromności, lecz Twoja Joanna wszystko to zauważa i potrafi docenić. 
Dzięki Ci, Piotrze, za tak wiele. Chciałabym móc wyznać Ci wszystko, co czuję i mam w sercu, lecz uwierz - nie jestem zdolna. Na szczęście Ty dobrze już znasz moje uczucia i dlatego i tak potrafisz mnie zrozumieć. 
Najdroższy Piotrze, jestem pewna, że zawsze będziesz czynić mnie szczęśliwą - tak zresztą, jak to ma miejsce już teraz - i że Pan Jezus wysłucha Twych modlitw, gdyż prośby te wypływają z serca, które Go zawsze kochało i służyło Mu święcie. 
Piotrze, ileż ja muszę się jeszcze od Ciebie uczyć! Jesteś dla mnie prawdziwym przykładem i za to Ci dziękuję. Dzięki temu z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczynimy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem. 
Mój Piotrze, brakuje już tylko kilku dni, a ja czuję się tak bardzo przejęta faktem przystąpienia do Sakramentu Miłości. Wspólnie staniemy się współpracownikami Pana Boga w akcie stworzenia. W ten sposób będziemy mogli ofiarowywać Bogu dzieci, ażeby Go kochały i służyły Mu. 
Piotrze, czy ja jestem w stanie być żoną i mamą, jakiej Ty zawsze chciałeś? Naprawdę tego właśnie pragnę, ponieważ Ty w pełni na to zasługujesz i ponieważ ja tak bardzo Cię kocham. 
Całuję Cię i ściskam ze wszystkich sił.
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
1 W liście z 10 września jest napisane m.in.: „Joasiu, pragnę być mężem, o którym śnisz w Twoich najpiękniejszych snach i którego pragniesz w Twoich najradośniejszych i najświętszych pragnieniach. Chcę być mężem godnym Twych cnót, Twojej dobroci i Twego ogromnego uczucia”. 
2 Takie wyrażenie, wyjątkowo wyraziste, bardzo się podobało Piotrowi. Stało się ono jakimś widzialnym wyobrażeniem, do którego małżonkowie bardzo często się odwoływali. 
Taka jest przedsoborowa teologia małżeństwa, która tutaj wyrażona została dzięki łasce i kobiecej delikatności. Takie zachowanie jest typowe dla Joanny: często powtarzała stwierdzenia zaczerpnięte jakby z zasłyszanych ówcześnie tekstów. Tym niemniej umiała je uszlachetnić i jakby przetransponować własną subtelnością.

(Niedziela Ogólnopolska 9/2005)

Witamy Ciebie miłowania wzorze


" Witamy Ciebie miłowania wzorze"

do św Joanny Beretta Molla
- sł. muz. Robert Kochan

Witamy Ciebie miłowania wzorze, 
Kwiecie co zdobisz świętych pańskich chór. 
Święta Joanno przed Tobą w pokorze 
składamy prośby, krzyże i nasz ból. 

Ref: 
Racz na nas spojrzeć z wyżyn Twojej chwały, 
przyjmij gorącej modlitwy głos. 
Niechaj Bóg w Trójcy za Twoją przyczyną 
ześle łask zdroje i oddali zło 

Miłości uczysz o Joanno święta, 
w małżeństwie swoim dałaś piękny wzór. 
Wejdź w nasze domy i rodziny nasze, 
naucz miłować i ofiary ucz. 

Ref: 
Racz na nas spojrzeć.... 

O JASNA GWIAZDO


                           do św. Joanny Beretta Molla


                           sł. muz. Robert Kochan 


O jasna gwiazdo 
nowych czasów 
wiernej miłości 
siejesz blask 
ty Bogu życie swe oddałaś 
by nowe życie mogło trwać 

Ref: Święta Joanno..... 
Beretta Molla, strażniczko ognia domowego, 
swym wstawiennictwem 
żony i matki uproś nam dar życia świętego 

2, Wzorem lekarza 
jesteś dzisiaj gdy świat najsłabszym 
niesie śmierć. 
Ratuj małżeństwa i rodziny, 
by mogły święte życie wieść 

Ref: Święta Joanno .... 

3. Chwała niech będzie 
Bogu w Trójcy. 
gdzie doskonała miłość 
lśni, za święte życie 
twe Joanno, za wzór 
jak kochać i jak żyć 

Ref: Święta Joanno .... 

Każde powołanie jest powołaniem do macierzyństwa,



"Każde powołanie jest powołaniem do macierzyństwa,
fizycznego, duchowego, moralnego. Bóg złożył w nas
instynkt życia. Kapłan jest ojcem, siostry zakonne
są matkami, matkami dusz. Biada tym młodym ludziom,
którzy nie przyjmują powołania do rodzicielstwa.
Każdy musi przygotować się do własnego powołania:
przygotować się aby być dawcą życia przez poświęcenie
jakiego wymaga formacja intelektualna; wiedzieć, czym
jest małżeństwo "sacramentum magnum"; poznać inne
drogi; kształtować i poznawać własny charakter"



Św. Gianna Beretta Molla

Modlitwa o miłość i świętość



Boże, nasz Ojcze, uwielbiamy Cię i błogosławimy Tobie, ponieważ w osobie Joanny Beretta Molla dałeś nam poznać kobietę, która jako dziewczyna, żona, matka, lekarz jest świadkiem Dobrej Nowiny. Jesteśmy Ci także wdzięczni, ponieważ przez dar jej życia uczysz nas przyjmować i szanować każdą istotę ludzką.
Ty, Panie Jezu, byłeś dla niej najważniejszym odniesieniem: umiała Cię odnaleźć w pięknie świata przyrody; zastanawiając się nad wyborem własnej drogi życia poszukiwała Ciebie i tego, jak Ci najlepiej służyć; w miłości małżeńskiej stała się znakiem Twojej miłości do Kościoła i ludzi; podobnie jak Ty, Dobry Samarytanin, zatrzymywała się obok każdej osoby chorej, małej i słabej; na Twój wzór i ze względu na miłość ofiarowała sama siebie rodząc nowe życie.
Duchu Święty, źródło wszelkiej doskonałości, udziel również nam mądrości, rozumu i odwagi, abyśmy za przykładem i wstawiennictwem Joanny, w życiu osobistym, rodzinnym oraz zawodowym potrafili usłużyć każdemu mężczyźnie i kobiecie i w ten sposób wzrastać w miłości i świętości. Amen.

Modlitwa narzeczonych przez wstawiennictwo św. Joanny




 
„Miłość jest najpiękniejszym doświadczeniem, jakim Pan Bóg obdarzył dusze ludzi”
(Joanna do Piotra Molli w jednym z listów narzeczeńskich)
 
Boże, który jesteś życiem i miłością ludzi, Ty rozproszyłeś w całym wszechświecie ślady Twojej dobroci i mądrości, a człowiekowi dałeś wolę i serce zdolne do miłowania wszystkiego, co dobre i piękne; wejrzyj na nasze narzeczeństwo oraz naszą wzajemną miłość i pragnienie, aby iść razem przez całe życie. Dziękujemy Ci za to, że się spotkaliśmy. Dziękujemy Ci za szczęście, jakim nas obdarzyłeś.
Daj nam siły, abyśmy wytrwali w wierności Tobie i sobie nawzajem. Pomóż nam zachować czystość przedmałżeńską, cierpliwość wobec trudności, wytrwałość w doświadczeniach. Ukaż nam właściwe znaczenie pełnego zjednoczenia duszy i ciała, do którego powołujesz każdego męża i żonę. Ucz nas miłości zdolnej do panowania nad sobą, gotowej do poświęceń, szukającej prawdziwego dobra ukochanej osoby. Przywiedź nas bezpiecznie do Twego ołtarza.
Boże miłosierny, pomóż nam dobrze przygotować się do dnia ślubu, który całkowicie zmieni nasze życie. Uświęć naszą miłość i otwórz nas na dar życia, które przekażemy nowym ludziom. Niech dzień naszego ślubu będzie pełen radości i pokoju. Niech spocznie nad nami błogosławieństwo Twoje i naszych rodziców. Prosimy Cię o to przez wstawiennictwo świętej Joanny. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Hymn świętej Joanny o uśmiechu



Uśmiechnij się do Boga, od którego otrzymujesz wszelkie dobro.
Uśmiechnij się do Boga Ojca poprzez coraz doskonalsze modlitwy w Duchu Świętym.
Uśmiechnij się do Jezusa, zbliż się do Niego poprzez Mszę świętą, Komunię i adorację.
Uśmiechnij się do tego, kto zastępuje Chrystusa – papieża; do tego, kto uosabia Boga – spowiednika, nawet jeśli nakazuje ci bezkompromisowe cięcia.
Uśmiechnij się do Świętej Dziewicy, wzoru, do którego winniśmy porównywać nasze życie tak, aby każdy, kto na nas popatrzy, mógł zostać zainspirowany świętymi myślami.
Uśmiechnij się do Anioła Stróża, ponieważ został ci dany przez Boga, aby cię doprowadzić do raju.
Uśmiechnij się do rodziców, braci i sióstr, ponieważ powinniśmy być flakonikami radości również wtedy, gdy nakładają na nas obowiązki, których nie akceptuje nasza pycha.
Uśmiechaj się zawsze przebaczając zniewagi.
Uśmiechaj się w Stowarzyszeniu odrzucając wszelką krytykę i szemranie.
Uśmiechnij się do wszystkich, których Pan Jezus stawia przy tobie w ciągu dnia.
Świat szuka radości, lecz nie znajduje jej, gdyż pozostaje daleko od Boga.
My, rozumiejąc, że radość pochodzi od Jezusa, niesiemy radość z Jezusem w sercu. On będzie siłą, która nam pomoże.


(źródło: joanna.kalinowe.pl)

KODEKS MORALNY



 Św. Joanna  Beretta swoje życie od najmłodszych lat opierała na kodeksie moralnym, który sama ułożyła. Kodeks składał się z jedenastu punktów. 
 
1. Przyrzekam robić wszystko dla Jezusa. Każde działanie, każde cierpienie, wszystko ofiaruję Jezusowi.
 
2.Przyrzekam, że nie pójdę do kina, jeżeli wcześniej nie dowiem się, czy film, który zechcę obejrzeć, nie jest przypadkiem skandaliczny czy niemoralny.
 
3.Przyrzekam raczej umrzeć niż popełnić grzech śmiertelny.
 
4.Przyrzekam wystrzegać się grzechu ciężkiego.
 
5.Przyrzekam modlić się do Boga, aby pomógł mi uniknąć piekła, tym samym, aby pomógł mi unikać wszystkiego, co mogłoby zaszkodzić mojej duszy.
 
6.Przyrzekam odmawiać jedno „Zdrowaś Maryjo” o dobrą śmierć.
 
7.Przyrzekam prosić Boga o dar zrozumienia Jego nieskończonego miłosierdzia.
 
8.Przyrzekam być posłuszną i pilną w nauce dla miłości Chrystusa.
 
9.Chcę odmawiać moje modlitwy zawsze na kolanach.
 
10.Chcę znosić z pokorą wszelkie uwagi. Pokora bowiem to najkrótsza droga do świętości.
 
11.Chcę prosić Boga o to, by pozwolił mi osiągnąć niebo razem ze wszystkimi świętymi i wszystkimi duszami.
 
Te słowa mogą kogoś szokować, ktoś może powie, że zbyt dużo w nich moralizmu, zbyt dużo powagi. Jednak to właśnie podążanie tą drogą doprowadziło św. Joannę na szczyty miłości Boga i człowieka. 

MODLITWA ZA WSTAWIENNICTWEM ŚW. JOANNY BERETTA MOLLA


Boże nasz Ojcze,
uwielbiamy Cię i błogosławimy Tobie,
ponieważ w osobie Joanny Beretta Molla
dałeś nam poznać kobietę,
która jako dziewczyna, żona, matka i lekarz
jest świadkiem Dobrej Nowiny.
Jesteśmy Ci także wdzięczni
ponieważ przez dar jej życia
uczysz nas przyjmować i szanować każdą istotę ludzką.
Ty, Panie Jezu,
byłeś dla niej najważniejszym odniesieniem:
umiała Cię odnaleźć w pięknie świata przyrody;
zastanawiając się nad wyborem własnej drogi życia
poszukiwala Ciebie i tego jak Ci najlepiej służyć;
w miłości małżeńskiej stała się znakiem
Twojej miłości do Kościoła i ludzi;
podobnie jak Ty, Dobry Samarytanin,
zatrzymywała się obok każdej osoby chorej, małej i słabej;
na Twój wzór i ze względu na miłość
ofiarowała samą siebie rodząc nowe życie.
Duchu Święty,
źródło wszelkiej doskonałości,
udziel również nam mądrości, rozumu i odwagi,
abyśmy za przykładem i wstawiennictwem Joanny,
w życiu osobistym, rodzinnym oraz zawodowym
potrafili usłużyć każdemu mężczyźnie i kobiecie
i w ten sposób wzrastać w miłości i świętości. Amen

Modlitwa św. Joanny Beretta Molla do Jezusa




O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją Wolę. Mój najsłodszy Jezu, Boże nieskończenie miłosierny, Ojcze najczulszy dla dusz, w szczególności tych najsłabszych, tych najbiedniejszych i tych najbardziej poranionych, które ze specjalną czułością bierzesz w swoje boskie ramiona, przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić, ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej Świętej Woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, boskich ramionach. Amen.


Modlitwa św. Joanny Beretta Molla do Madonny



O Maryjo, ukrywam się i zawierzam swoje sprawy Twoim matczynym dłoniom, wewnętrznie pewna, że otrzymam to, o co Cię błagam. Ufam Ci, ponieważ jesteś moją słodką Matką, Tobie zawierzam, ponieważ jesteś Matką Jezusa, Tobie się polecam. W zaufaniu tym odpoczywam, uspokojona, że zostałam we wszystkim wysłuchana. Z taką ufnością w sercu pozdrawiam Cię Matko moja, ufności moja. Tobie poświęcam się wewnętrznie, prosząc Cię, abyś pamiętała, że jestem rzeczą i własnością Twoją. Strzeż mnie i bądź mi obroną, o słodka Maryjo i we wszystkich chwilach mego życia Ty sama przedstawiaj mnie Twemu Synowi Jezusowi.

Modlitwa za wstawiennictwem św. Joanny Beretta Molla



Boże, Ty powiedziałeś, że nie ma większej miłości nad tę, kiedy ktoś daje życie za osobę ukochaną. Dziękujemy Ci, że dałeś nam w osobie Świętej Joanny płomienny przykład prawdziwej miłości i szacunku do życia. Dopomóż nam, abyśmy zrozumieli Jej przykład życia, rozpowszechniali go i sami nim żyli. Odnów we wszystkich kobietach, żyjących na całym świecie, zrozumienie sensu ich misji i szacunku dla każdego życia, które jest darem Boga, a na którego straży winny stać nawet za cenę własnego życia. Daj nam łaskę, której oczekujemy za wstawiennictwem Świętej Joanny, która idąc za przykładem Jezusa, ofiarnie złożyła swoje życie za życie innych.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Św. Joanna (Gianna) Beretta Molla


Data urodzenia:                 4 października 1922   Magenta
Data śmierci:                  28 kwietnia 1962 Ponte Nuovo
Kościół/ wyznanie:         rzymskokatolicki
Data beatyfikacji:         24 kwietnia 1994  Rzym  przez Jana Pawła II
Data kanonizacji:           16 maja 2004   Rzym  przez Jana Pawła II
Wspomnienie:                28 kwietnia


Joanna Beretta Molla była przedostatnim, dwunastym dzieckiem Alberta i Marii. Urodziła się w Magencie, niedaleko Mediolanu, w 1922 r. Dom, w którym rosła, pełen był miłości i wiary. Dzieci razem z matką codziennie modliły się i chodziły na Mszę św.
W 1942 r. Joanna rozpoczęła studia medyczne. W tym też roku, jedno po drugim, w odstępie zaledwie czterech miesięcy zmarli jej rodzice. Żywa wiara i zaufanie Bogu nie pozwoliły na pogrążenie się w rozpaczy osieroconemu rodzeństwu. Studiując, Joanna podjęła intensywną pracę w szeregach Akcji Katolickiej i Stowarzyszeniu św. Wincentego a Paulo. Głosiła katechezy dla dziewcząt. Z zachowanych do dziś jej notatek z tego okresu przebija ogromna dojrzałość wiary i odpowiedzialność za każde słowo. Jej siostra i dwóch braci wybrało drogę zakonnego powołania. Joanna też miała taki zamiar, ale stan zdrowia jej na to nie pozwalał. Chciała zostać misjonarką.
Po uzyskaniu dyplomu z medycyny i chirurgii w 1949 r. na Uniwersytecie w Pawii, otworzyła klinikę medyczną w Mesero (koło Magenty). W kolejnym roku zrobiła specjalizację z pediatrii na uniwersytecie w Mediolanie, gdzie później prowadziła swoją praktykę lekarską.
W 1951 r. po raz pierwszy przypadkowo spotkała inżyniera Piotra Mollę. Kolejne spotkanie nastąpiło trzy lata później. Od tego czasu byli już nierozłączni. Kochali się bardzo, byli sobą zauroczeni. Wiedzieli, że chcą być ze sobą na zawsze. Snuli plany założenia rodziny otwartej na Boga i Jemu uległej. Na dziesięć dni przed ślubem Joanna pisała do Piotra: "Chciałabym, aby nasza nowa rodzina mogła się stać jakby wieczernikiem zjednoczonym wokół Jezusa".
24 września 1955 r. Joanna i Piotr wzięli ślub. Byli ludźmi pracowitymi, ale pogodnymi i szczęśliwymi. Cechowała ich rzetelność i uczciwość. Starali się spędzać razem jak najwięcej czasu. Chodzili po górach, jeździli na nartach, lubili koncerty i przedstawienia teatralne. Joanna interesowała się modą, przeglądała nowe żurnale. Była elegancką i zadbaną kobietą. Umiała prowadzić samochód, co w tamtych czasach nie było częste wśród kobiet.

Państwo Molla chcieli mieć dużo dzieci. Rok po ślubie, w 1956 r., urodził się Pierluigi. W 1957 r. przyszła na świat Maria Zita, a dwa lata później - Laura. W 1962 r. miało urodzić się kolejne dziecko. We wrześniu 1961 r., pod koniec drugiego miesiąca ciąży, okazało się, że w macicy Joanny rozwinął się włókniak, który zagrażał rozwijającemu się płodowi i życiu matki. Mimo wskazań medycznych do przerwania ciąży, Joanna zdecydowała się donosić ją do końca. Wiedziała, zwłaszcza jako lekarz, że stan jest poważny. Zdawała sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Od początku stanowczo domagała się ratowania życia dziecka za wszelką cenę. Operacja usunięcia włókniaka udała się, dziecko mogło rosnąć bez przeszkód, ale stan zdrowia matki pogorszył się. Był to trudny czas dla całej rodziny. Mimo gorących modlitw o ocalenie matki i dziecka, Bóg zdecydował inaczej. 20 kwietnia 1962 r., w Wielki Piątek, Joanna przyjechała do szpitala. Nazajutrz rano urodziła zdrową, piękną córeczkę, ale sama znalazła się w agonii. Tydzień później - 28 kwietnia 1962 r. zmarła. Oddała swoje życie za dziecko, by mogło się bezpiecznie urodzić. Miała niecałe 40 lat. Przez siedem lat była mężatką. Pozostawiła męża i czworo małych dzieci. Mąż, rodzina, przyjaciele, ale też pacjenci, którym służyła, zapamiętali ją jako dobrą i delikatną kobietę.
Mąż po jej śmierci powiedział: "Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu - jako matki i jako lekarza - że dziecko, które w sobie nosiła, było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące".
Św. Jan Paweł II beatyfikował Joannę podczas Światowego Roku Rodziny 24 kwietnia 1994 r., a kanonizował ją dziesięć lat później - 16 maja 2004 r. Na uroczystej Mszy św. byli obecni m.in. mąż Joanny i najmłodsza córka - Joanna Emanuela. Relikwie św. Joanny Molla znajdują się w wielu kościołach na całym świecie. W Polsce są też w wielu parafiach, bo święta ta cieszy się u nas dużym kultem.

http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/04-

Przedziwny sekret Różańca świętego aby się nawrócić i się zbawić



Biała Róża
Dla kapłanów
1. Szafarze Najwyższego Boga, głosiciele prawdy, trąbki rozgłaszające Ewangelię, pozwólcie, że przedstawię wam Białą Różę tej książeczki, aby złożyć w wasze serca i usta prawdy, które są tu podane w sposób prosty, bez upiększeń. W wasze serca, abyście sami podjęli praktykę Różańca i skosztowali jej owoców. W wasze usta, abyście głosili innym doskonałość tej świętej praktyki i tym sposobem ich nawracali.
     Baczcie, proszę, aby nie patrzeć na nią jak prostak albo nawet jak niektórzy pyszni uczeni jako na małą i mało znaczącą. Ona jest naprawdę wielka, wzniosła i boska. To Niebo nam ją dało, a dało po to, żeby nawrócić najbardziej zatwardziałych grzeszników i najbardziej upartych heretyków. Bóg dołączył do niej łaski w tym życiu i chwałę w przyszłym. Święci ją stosowali, a papieże na nią zezwolili.
    O, jakże szczęśliwy jest kapłan i kierownik dusz, któremu Duch Święty objawił ten sekret, nieznany większości ludzi albo znany jedynie powierzchownie! Jeśli otrzyma w darze tę praktyczną wiedzę, będzie odmawiał Różaniec codziennie i sprawi, że inni będą go odmawiali. Bóg i Jego święta Matka wleją obficie łaski w jego duszę, aby stała się narzędziem Boskiej chwały. Uzyska on więcej owoców swoim słowem, chociażby prostym, w ciągu miesiąca niż inni kaznodzieje w ciągu kilku lat.
2. Nie zadowalajmy się więc, moi drodzy współbracia, zaleceniem go innym: trzeba, żebyśmy go sami odmawiali. My możemy być w głębi duszy przekonani o doskonałości Różańca, ale ponieważ go nie odmawiamy, inni nie zadadzą sobie trudu podjęcia tego, co zalecamy, bo nikt dać nie może, czego sam nie ma: Coepit Jesus facere et docere1. Naśladujmy Jezusa Chrystusa, który zaczął od czynienia tego, czego nauczał. Naśladujmy Apostoła, który znał i głosił tylko Jezusa i to Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego2. To samo będziemy czynić, zachęcając do praktyki świętego Różańca, który, jak zobaczycie później, nie jest jedynie zbiorem Pater i Ave3, ale boskim streszczeniem życia, Męki, śmierci i chwały Jezusa i Maryi. Gdybym wierzył, że dane mi przez Boga przeświadczenie, o skuteczności świętego Różańca do nawracania dusz, mogłoby was przekonać do jego upowszechniania, mimo przeciwnej tendencji wśród kaznodziejów, opowiedziałbym wam o cudownych nawróceniach, jakie widziałem rekomendując święty Różaniec. Zadowalam się tym jedynie, by w tej książeczce donieść wam o kilku dawnych, dobrze udokumentowanych historiach4. Załączam wiele fragmentów po łacinie, pochodzących od dobrych autorów, którzy potwierdzają to, co ja ludowi wyjaśniam po francusku.

Czerwona Róża
Dla grzeszników
3. Wam, biedni grzesznicy i grzesznice, jeszcze większy od was grzesznik ofiarowuje tę Różę zaczerwienioną Krwią Jezusa Chrystusa, żeby was ukwiecić i was zbawić. Bezbożnicy i zatwardziali grzesznicy krzyczą co dnia: uwijmy sobie wieniec z róż5. My natomiast śpiewajmy: uwijmy sobie wieniec z Róż Różańca świętego.
     Ach! Jakże ich róże są inne od naszych! Ich róże to cielesne przyjemności, próżne zaszczyty i niszczejące bogactwa, które uschną i zgniją. Nasze zaś Róże, na które składają się pobożnie odmówione Pater i Ave Maria, wraz z naszymi dobrymi uczynkami pokuty, nigdy nie przeminą, a ich blask będzie równie jasny za sto tysięcy lat, jak teraz.
     Ich róże są tylko pozorami róż: w istocie to jedynie kolce. Kłują one wyrzutami sumienia za życia, przeszywają bólem skruchy w chwili śmierci, wreszcie płoną złością i rozpaczą przez całą wieczność. Jeżeli nasze róże mają kolce, są to kolce Jezusa Chrystusa, który przekształca je w Róże. Jeżeli nasze kolce kłują, kłują jedynie jakiś czas, kłują tylko po to, aby nas uzdrowić z grzechu i zbawić.
4. Wijmy więc sobie ochotnie wieniec z tych rajskich Róż, odmawiając codziennie Różaniec, tzn. trzy części po pięć dziesiątków każda, albo inaczej mówiąc, trzy małe Wieńce Kwiatów lub Korony:
a) aby uczcić trzy korony Jezusa i Maryi: koronę łaski Jezusa w Jego wcieleniu, cierniową koronę w czasie Męki i koronę chwały w Niebie oraz potrójną koronę, którą Maryja otrzymała w Niebie od Trójcy Świętej;
b) aby otrzymać od Jezusa i Maryi trzy korony: pierwszą za zasługi w życiu, drugą – pokoju w czasie śmierci i trzecią – chwały w Raju.
     Jeśli jesteście wierni w jego pobożnym odmawianiu aż do śmierci, mimo wielkości waszych grzechów, wierzcie mi: Percipietis coronam immarcescibilem6Otrzymacie koronę chwały, która nigdy nie zwiędnie. Nawet gdybyście stali nad brzegiem przepaści; nawet gdybyście byli jedną nogą w piekle; nawet gdybyście, jak czarnoksiężnik, zaprzedali duszę diabłu; nawet gdybyście byli zatwardziałymi heretykami, upartymi jak szatan, wcześniej czy później nawrócicie się i zostaniecie zbawieni, pod warunkiem, powtarzam – a baczcie na wszystkie słowa i terminy, których używam – że będziecie odmawiać pobożnie święty Różaniec aż do śmierci, aby poznać prawdę, uzyskać dar skruchy i przebaczenie grzechów. Znajdziecie w tej książce historie kilku grzeszników nawróconych przez święty Różaniec. Przeczytajcie je, żeby nad nimi medytować. Tylko Bóg.

Tajemnica Maryi .Wielka tajemnica jak stać się świętym

Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort




Wstęp 

Sekret i jego warunki

1. Oto tajemnica, którą odsłonił mi Bóg Najświętszy, a nie znalazłem jej w żadnej książce, starej czy nowej. Powierzam ci ją przez Ducha Świętego, jednakże pod następującymi warunkami:
– Przekażesz ją tym, którzy na to zasługują przez swoje modlitwy, jałmużny, umartwienia, prześladowania, jakie znoszą, przez gorliwość o zbawienie dusz i zaparcie się siebie.
– Posłużysz się tą tajemnicą po to, by stać się świętym i Bożym, bowiem staje się ona wielką tylko w miarę, jak dusza czyni z niej użytek. Strzeż się, byś nie pozostawał bezczynny z założonymi rękami, bo wtedy mój sekret stanie się trucizną i wyjdzie ci na potępienie.
– Dziękować będziesz Bogu przez wszystkie dni twego życia za łaskę, jakiej ci udzielił, dając ci poznać tajemnicę, której znać nie jesteś godzien. W miarę jak będziesz się nią posługiwał we wszystkich zwyczajnych czynnościach życia, rozpoznawać będziesz jej wartość i wzniosłość, które teraz znasz tylko niedoskonale, na skutek licznych i ciężkich grzechów twoich i z powodu twego ukrytego przywiązania do samego siebie.

Duchowe przygotowanie

2. Zanim więc postawisz następny krok w twoim gorącym a naturalnym pragnieniu poznania prawdy, odmów pobożnie, klęcząc ‘Witaj Gwiazdo Morza’ i ‘Przybądź Duchu Święty’, prosząc Boga o łaskę zrozumienia i kosztowania tej Bożej tajemnicy.
Ze względu na ograniczoność czasu, jaki mam na pisanie, a ty na czytanie, przedstawię wszystko w skrócie. 

O Matko najmiłościwsza



O Matko najmiłościwsza, Ty mówisz: błogosławieni ci, którzy przy pomocy łaski Bożej praktykują moje cnoty i idą śladami mojego życia. Tak, o Matko, oni są szczęśliwi na tym świecie w ciągu życia, dzięki obfitości łask i słodyczy, jakich im udzielasz ze swojej pełności. Szczęśliwi w chwili śmierci, która jest słodka i spokojna. Jesteś bowiem wtedy obecna, aby ich zaprowadzić do radości niebieskich. Szczęśliwi na koniec w wieczności, bo nigdy nie zginął Twój wierny sługa, który naśladował Twoje cnoty.
O Najświętsza Panno Maryjo, moja dobra Matko, jak są szczęśliwi ci, powtarzam to z gorącym uniesieniem serca, jak są szczęśliwi ci i te, co nie dając się zwodzić fałszywej pobożności ku Tobie, idą wiernie Twoimi śladami, słuchają Twoich rad, są posłuszni Twoim rozkazom! 

(Św. Ludwik Grignon de Montfort: Traktat o prawdziwym nabożeństwie 6, 1)

czwartek, 26 kwietnia 2018