Strony

poniedziałek, 28 maja 2018

MYŚLI ŚW. URSZULI LEDÓCHOWSKIEJ



Apostolstwo, które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, to apostolstwo uśmiechu. Uśmiech na twojej twarzy wywołuje uśmiech na innych twarzach, a z uśmiechem wstępuje do duszy trochę radości, trochę ciepła, trochę ufności. Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy.



Krzyż to źródło łaski, źródło miłości, źródło zasług, jeżeli umiemy go dobrze przyjmować i dźwigać i jeżeli z krzyża zrobimy sobie przyjaciela, kochanego towarzysza naszej ziemskiej wędrówki.
                

Nie sztuka znosić jednorazowe wielkie cierpienie, ale sztuka cierpieć dzień w dzień, prawie beznadziejnie, cierpieć przez długie miesiące, lata, nie widząc końca próby, a przy tym nie upadać na duchu, nie narzekać, nie zniechęcać się, nie buntować się – to dopiero cnota wielka, wspaniała.


Świat dzisiejszy goni za rozrywkami, zabawami, szuka gorączkowo wesela, bo prawdziwej Bożej wesołości nie posiada. Bo też Boża wesołość to cnota, a cnotę trzeba nabywać walką, pracą nad sobą.

Największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie prpmienie swe jasne i ciepłe.

Wczytuj się w Ewangelię - a nie będzie w życiu Twym tych chwil strasznych, ciemnych, rozpaczy pełnych, kiedy dusza czuje się zupełnie sama, opuszczona - bo Jezus zawsze będzie blisko Ciebie, a przy Jezusie zawsze i wszędzie, nawet w największym bólu - pokój, ufność i szczęście Boże.
Ciężkie dziś życie, pełne goryczy i smutku – i wielka zasługa ułatwić innym dźwiganie krzyża życia.

Umiejmy patrzeć na wszystko jasnym wzrokiem miłości. Dobro, bez zazdrości, nazwać dobrem, a nawet na to, co jest złe, patrzeć okiem wyrozumiałym, które potrafi odróżnić zły czyn od intencji, której nie zna.
Bądźmy dobrzy dla zwierząt, kwiatów dla wszystkich stworzeń, bo każde z nich Bóg stworzył w swojej dobroci, czcijmy więc ją we wszystkich stworzeniach.
Egzamin! To słowo, które niejedną biedną ludzką istotę strachem przejmuje. Egzamin - to znaczy zdać sprawę z tego, co się zrobiło przez pewien przeciąg czasu i do jakich rezultatów doszło się tą pracą. Lecz najważniejszy jest egzamin, który nas czeka po tamtej stronie życia, który nam otwiera podwoje Królewstwa Bożego, królestwa wiecznej miłości, wiecznej światłości, wiecznego szczęścia.
Największym dowodem miłości naszej do Maryi jest nasladowanie Jej cnót. Chciejcie więc jak Ona, święta i nieskalana, być wiernymi słuzebnicami Pańskimi, gotowymi do spełnienia Jego woli, czy będzie ona jasna i miła, czy też przyniesie krzyż i cierpienia.
Trzymamy się tak daleko od Stołu Pańskiego. Dobrze rzoumiemy, że ciało nasze chleba powszedniego potrzebuje, by nie zginąć z głodu, ale dla duszy naszej czyż nam pokarmu nie potrzeba?
… nawet największe cierpienia ciała skończą się kiedyś i zmartwychwstanie ono w chwale, i to tym większej chwale, im bardziej było ukryte w Sercu Jezusowym i dla Serca Boskiego żyło, poświęcało się i cierpiało.
Nie dlatego powinnam się modlić, by znależć w modlitwie ukojenie, lecz żeby coraz bardziej być gotową na spełnienie woli Bożej.

Oto moja recepta szczęścia: ciesz się z tego, co Bóg ci da dobrego, że to z ręki Boga otrzymujesz - nie dlatego, że to świat ci daje - i za każdy promyk jasny dziękuj Bogu z uśmiechem radości.
Pogoda duszy pociąga do Boga, do cnoty; tak jak smutek, zły humor, ponure usposobienie od pobożności odstręcza.
Różaniec nie tylko odmawiać trzeba, ale wmyślać się w niego i w czyn go wprowadzać - nie tylko słowem, ale całym życiem.
Wpatruj się w Maryję, Uzdrowienie Chorych, a nauczysz się jak być na wzór Maryi jesli nei uzrowieniem, to promykiem radości dla chorych.
Świętość dostępna jest dla każdej duszy dobrej woli, świętość nie wymaga niczego nadzwyczajnego, przechodzącego siły przeciętnego człowieka. Nie!
Cierpienie z miłości ku Bogu rodzi szczęście, które się objawia w nieustannej pogodzie ducha i stałym uśmiechu na ustach, choćby oczy były pełne łez.
Święty to przyjaciel, nasz pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia, bo łączy go z nami "świętych obcowanie".
Życie moje ma być różańcem wprowadzonym w czyn.

Abym tylko miłować umiała. Palić, spalić się miłością.
Chwile cierpienia więcej łączą serca aniżeli długie miesiące przeżyte razem w spokoju.

Niech naród, wpatrzony w przykład królowej Jadwigi, uczy się miłością Bożą, zaparciem się siebie tworzyć rodziny wielkie, silne w wierze i moralności, na których opierać by się mogła Ojczyzna. Bez takich rodzin nie ma silnego państwa.
Trzeba umieć pokazać ludziom, że pobożność nie czyni nas mrukami.

Moja polityka to miłość Boga i Ojczyzny.
Szczęśliwa dusza, która rzeczywiście całym sercem przylgnęła do Jezusa-Hostii, bo w Nim ma najcenniejszy skarb, jaki ziemia posiada.


Jedno „Deo gratias” w cierpieniu ma więcej wartości niż sto „gloria Patri” w szczęściu.


 Grzeczność do wszystkiego się przyda.


Biedna ta dusza, której Jezus do szczęścia nie wystarczy.


Choćby wszystko zdawało się być stracone, Jezus wszystko może i dla dusz wiernych ze złego wyprowadzić dobro.

Kochajmy nasz święty Kościół katolicki, żyjmy według jego nauki i bądźmy mu wierni.



Miłość krzyża się nie lęka, bo wie że krzyż nas ściśle łączy z Chrystusem.


Przy Sercu Maryi smutki tej ziemi tracą gorycz, ciernie. Wyrośnie z nich kwiat świętej, Bożej miłości.

Trzymając się ręki Maryi zbłądzić nie mogę.


Wtedy dopiero zaczyna się miłosierdzie, gdy dajemy z tego co nam jest miłe, przyjemne, gdy dajemy czyniąc ofiarę.

Kto miłuje ciężaru nie czuje, a gdy go czuje to go miłuje.

Gromadź sobie skarby miłosci – zabierzesz je z sobą do nieba.


Im ważniejszy obowiązek do wykonania, tym goręcej powinniśmy sie do niego przygotować modlitwą, tym usilniej musimy ściągnąć przy pomocy modlitwy błogosławieństwo Boże.

Modlitwa bez pociechy, lecz odmawiana sumiennie, ma większą zasługę aniżeli modlitwa w pociechach i uniesieniach ducha.

Modlitwa oparta tylko na uczuciu to bańka mydlana.

Dziś potrzeba nam dusz modlących się za tych, którzy się nie modlą.

Im ciemniej naokoło, tym jaśniej musi nam świecić swiatło nadziei, świętej ufności w Bogu.

Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej, smutnej, zbolałej, jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa.

Uczmy sie patrzeć ku niebu, a ziemia przestanie być przybytkiem zawiści, buntu i zła.

Najlepsze lekarstwo na nerwy to nie buteleczki z miksturami. Lekarstwo na nerwy najskuteczniejsze to wyrobienie w sobie ducha ofiary.

Ofiara jest najlepszą modlitwą.

Dusza pokorna o sobie nie mówi ani dobrze, ani źle.

Milczenie jest pokojem duszy.

Najlepsza modlitwa – zgadzanie się z wolą Bożą. Najlepsza pokuta – ciche poddanie się woli Bożej. Najlepsza miłość – wierne spełnianie woli Bożej.

Nauczmy się milczeć, a wtedy łatwiej nam będzie nauczyć się tego co trudniejsze – dobrze, święcie mówić.

Przed Panem Bogiem odpowidamy tylko za pracę i jej intencje, a nie za owoce, których obfitość jedynie od Boga zależy.

W pracy wewnętrznej nie ma wakacji.

Pierwsze moje apostolstwo to apostolstwo pogody ducha, świętej radości.

O ile milczenie jest ważną rzecza, o tyle jeszcze ważniejsze jest umieć liczyć się ze słowami – mówić, kiedy potrzeba, i to co potrzeba.
Nic może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak widok osoby zawsze pogodnej, promieniującej szczęściem wewnętzrnym, uśmiechniętej, choć wiadomo, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna troska ją przygniata.

Bądźcie słonecznikami rozsiewającymi naokoło promyki ciepła, światła i Bożego szczęścia.

Ufność w pomoc Jezusa nie powinna nas czynić leniwymi.



Wytrwałością zdobędziesz Serce Boże, na pewno!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz