Apostolstwo, które szczególnie dziś, w naszych czasach, bardzo jest pożądane, potrzebne i skuteczne, to apostolstwo uśmiechu. Uśmiech na twojej twarzy wywołuje uśmiech na innych twarzach, a z uśmiechem wstępuje do duszy trochę radości, trochę ciepła, trochę ufności. Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy.
Krzyż
to źródło łaski, źródło miłości, źródło zasług, jeżeli umiemy go dobrze
przyjmować i dźwigać i jeżeli z krzyża zrobimy sobie przyjaciela,
kochanego towarzysza naszej ziemskiej wędrówki.
Nie
sztuka znosić jednorazowe wielkie cierpienie, ale sztuka cierpieć dzień
w dzień, prawie beznadziejnie, cierpieć przez długie miesiące, lata,
nie widząc końca próby, a przy tym nie upadać na duchu, nie narzekać,
nie zniechęcać się, nie buntować się – to dopiero cnota wielka,
wspaniała.
Świat
dzisiejszy goni za rozrywkami, zabawami, szuka gorączkowo wesela, bo
prawdziwej Bożej wesołości nie posiada. Bo też Boża wesołość to cnota, a
cnotę trzeba nabywać walką, pracą nad sobą.
Największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie prpmienie swe jasne i ciepłe.
Wczytuj
się w Ewangelię - a nie będzie w życiu Twym tych chwil strasznych,
ciemnych, rozpaczy pełnych, kiedy dusza czuje się zupełnie sama,
opuszczona - bo Jezus zawsze będzie blisko Ciebie, a przy Jezusie zawsze
i wszędzie, nawet w największym bólu - pokój, ufność i szczęście Boże.
Ciężkie dziś życie, pełne goryczy i smutku – i wielka zasługa ułatwić innym dźwiganie krzyża życia.
Umiejmy patrzeć
na wszystko jasnym wzrokiem miłości. Dobro, bez zazdrości, nazwać
dobrem, a nawet na to, co jest złe, patrzeć okiem wyrozumiałym, które
potrafi odróżnić zły czyn od intencji, której nie zna.
Bądźmy
dobrzy dla zwierząt, kwiatów dla wszystkich stworzeń, bo każde z nich
Bóg stworzył w swojej dobroci, czcijmy więc ją we wszystkich
stworzeniach.
Egzamin!
To słowo, które niejedną biedną ludzką istotę strachem przejmuje.
Egzamin - to znaczy zdać sprawę z tego, co się zrobiło przez pewien
przeciąg czasu i do jakich rezultatów doszło się tą pracą.
Lecz najważniejszy jest egzamin, który nas czeka po tamtej stronie
życia, który nam otwiera podwoje Królewstwa Bożego, królestwa wiecznej
miłości, wiecznej światłości, wiecznego szczęścia.
Największym
dowodem miłości naszej do Maryi jest nasladowanie Jej cnót. Chciejcie
więc jak Ona, święta i nieskalana, być wiernymi słuzebnicami Pańskimi,
gotowymi do spełnienia Jego woli, czy będzie ona jasna i miła, czy też
przyniesie krzyż i cierpienia.
Trzymamy
się tak daleko od Stołu Pańskiego. Dobrze rzoumiemy, że ciało nasze
chleba powszedniego potrzebuje, by nie zginąć z głodu, ale dla duszy
naszej czyż nam pokarmu nie potrzeba?
… nawet
największe cierpienia ciała skończą się kiedyś i zmartwychwstanie ono w
chwale, i to tym większej chwale, im bardziej było ukryte w Sercu
Jezusowym i dla Serca Boskiego żyło, poświęcało się i cierpiało.
Nie dlatego powinnam się modlić, by znależć w modlitwie ukojenie, lecz żeby coraz bardziej być gotową na spełnienie woli Bożej.
Oto
moja recepta szczęścia: ciesz się z tego, co Bóg ci da dobrego, że to z
ręki Boga otrzymujesz - nie dlatego, że to świat ci daje - i za każdy
promyk jasny dziękuj Bogu z uśmiechem radości.
Pogoda duszy pociąga do Boga, do cnoty; tak jak smutek, zły humor, ponure usposobienie od pobożności odstręcza.
Różaniec nie tylko odmawiać trzeba, ale wmyślać się w niego i w czyn go wprowadzać - nie tylko słowem, ale całym życiem.
Wpatruj
się w Maryję, Uzdrowienie Chorych, a nauczysz się jak być na wzór Maryi
jesli nei uzrowieniem, to promykiem radości dla chorych.
Świętość
dostępna jest dla każdej duszy dobrej woli, świętość nie wymaga niczego
nadzwyczajnego, przechodzącego siły przeciętnego człowieka. Nie!
Cierpienie
z miłości ku Bogu rodzi szczęście, które się objawia w nieustannej
pogodzie ducha i stałym uśmiechu na ustach, choćby oczy były pełne łez.
Święty
to przyjaciel, nasz pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze
biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia, bo
łączy go z nami "świętych obcowanie".
Życie moje ma być różańcem wprowadzonym w czyn.
Abym tylko miłować umiała. Palić, spalić się miłością.
Chwile cierpienia więcej łączą serca aniżeli długie miesiące przeżyte razem w spokoju.
Niech
naród, wpatrzony w przykład królowej Jadwigi, uczy się miłością Bożą,
zaparciem się siebie tworzyć rodziny wielkie, silne w wierze i
moralności, na których opierać by się mogła Ojczyzna. Bez takich rodzin
nie ma silnego państwa.
Trzeba umieć pokazać ludziom, że pobożność nie czyni nas mrukami.
Moja polityka to miłość Boga i Ojczyzny.
Szczęśliwa
dusza, która rzeczywiście całym sercem przylgnęła do Jezusa-Hostii, bo w
Nim ma najcenniejszy skarb, jaki ziemia posiada.
Jedno „Deo gratias” w cierpieniu ma więcej wartości niż sto „gloria Patri” w szczęściu.
Grzeczność do wszystkiego się przyda.
Biedna ta dusza, której Jezus do szczęścia nie wystarczy.
Choćby wszystko zdawało się być stracone, Jezus wszystko może i dla dusz wiernych ze złego wyprowadzić dobro.
Kochajmy nasz święty Kościół katolicki, żyjmy według jego nauki i bądźmy mu wierni.
Miłość krzyża się nie lęka, bo wie że krzyż nas ściśle łączy z Chrystusem.
Przy Sercu Maryi smutki tej ziemi tracą gorycz, ciernie. Wyrośnie z nich kwiat świętej, Bożej miłości.
Trzymając się ręki Maryi zbłądzić nie mogę.
Wtedy dopiero zaczyna się miłosierdzie, gdy dajemy z tego co nam jest miłe, przyjemne, gdy dajemy czyniąc ofiarę.
Kto miłuje ciężaru nie czuje, a gdy go czuje to go miłuje.
Gromadź sobie skarby miłosci – zabierzesz je z sobą do nieba.
Im
ważniejszy obowiązek do wykonania, tym goręcej powinniśmy sie do niego
przygotować modlitwą, tym usilniej musimy ściągnąć przy pomocy modlitwy
błogosławieństwo Boże.
Modlitwa bez pociechy, lecz odmawiana sumiennie, ma większą zasługę aniżeli modlitwa w pociechach i uniesieniach ducha.
Modlitwa oparta tylko na uczuciu to bańka mydlana.
Dziś potrzeba nam dusz modlących się za tych, którzy się nie modlą.
Im ciemniej naokoło, tym jaśniej musi nam świecić swiatło nadziei, świętej ufności w Bogu.
Nieraz
uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej, smutnej, zbolałej, jakby
nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone,
że Bóg czuwa.
Uczmy sie patrzeć ku niebu, a ziemia przestanie być przybytkiem zawiści, buntu i zła.
Najlepsze
lekarstwo na nerwy to nie buteleczki z miksturami. Lekarstwo na nerwy
najskuteczniejsze to wyrobienie w sobie ducha ofiary.
Ofiara jest najlepszą modlitwą.
Dusza pokorna o sobie nie mówi ani dobrze, ani źle.
Milczenie jest pokojem duszy.
Najlepsza
modlitwa – zgadzanie się z wolą Bożą. Najlepsza pokuta – ciche poddanie
się woli Bożej. Najlepsza miłość – wierne spełnianie woli Bożej.
Nauczmy się milczeć, a wtedy łatwiej nam będzie nauczyć się tego co trudniejsze – dobrze, święcie mówić.
Przed Panem Bogiem odpowidamy tylko za pracę i jej intencje, a nie za owoce, których obfitość jedynie od Boga zależy.
W pracy wewnętrznej nie ma wakacji.
Pierwsze moje apostolstwo to apostolstwo pogody ducha, świętej radości.
O
ile milczenie jest ważną rzecza, o tyle jeszcze ważniejsze jest umieć
liczyć się ze słowami – mówić, kiedy potrzeba, i to co potrzeba.
Nic
może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak
widok osoby zawsze pogodnej, promieniującej szczęściem wewnętzrnym,
uśmiechniętej, choć wiadomo, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna
troska ją przygniata.
Bądźcie słonecznikami rozsiewającymi naokoło promyki ciepła, światła i Bożego szczęścia.
Ufność w pomoc Jezusa nie powinna nas czynić leniwymi.
Wytrwałością zdobędziesz Serce Boże, na pewno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz