Wieczorem tego dnia spojrzałam na moją obrączkę. Pomyślałam – ach! To ja tę obrączkę mam od Pana Jezusa! Ja zaślubiona! Z Kim? Z Synem Bożym, z Bogiem – Człowiekiem, z Drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej! Kto? Taka nędza, takie nicestwo – zaślubiona, zjednoczona z Panem i Bogiem swoim? O Boże mój, Miłości moja, Miłości nieogarniona, niepojęta, ach zapal, ogarnij, zniszcz mnie w ogniu Miłości, abym Cię miłowała nade wszystko na świecie, nade wszystko, co może być w Niebie i na ziemi – abym miłowała Boga mojego i Syna Jego Jednorodzonego, Pana Naszego Jezusa Chrystusa! (...)Dać mi też raczył Pan Jezus w tych dniach jaśniej zrozumieć, jak tam w głębi naszej duszy odbywa się owo święte zjednoczenie duszy miłującej, to jest oblubienicy z Panem Jezusem, jej Boskim Oblubieńcem. To wszystko jest prawdziwe, rzeczywiste, najprawdziwsze. Tam są owe pokoje, owe komnaty królewskie, gdzie oblubienica z Oblubieńcem łączy się w uścisku miłości, dusza z Bogiem swoim (pociągnięta Jego łaską i miłością) jednoczy się. Tego oko ludzkie dostrzec nie może, bo tam nikt przypuszczony nie jest. Tam dusza miłość swą, uczucia swe oświadcza, mówi Oblubieńcowi, a On miłośnie słucha, pociąga ją, ośmiela swą łaskawością, zachęca swą miłością, porusza jej serce. I to są tajniki, tajemnice miłości zakryte przed wszystkimi; tylko kapłanowi Bożemu powinny być objawione, aby to osądził, a przed innymi ta zachować je czuje potrzebę.Mój Boże i Panie, Ojcze mój, ja to wszystko piszę, aby ukazać, co jest w mej duszy i poprawić, odwołać to, co błędne i aby przemienić moje uczucia. Czuje niekiedy takie rzeczy, gdy mi Pan Jezus dać raczy chwilkę modlitwy – prawda, coraz to więcej mi droga i słodka ta wewnętrzna – „sam na sam” – z Panem Jezusem rozmowa: czasem nic powiedzieć nie umiem, tylko wyjęknąć: o Miłości, Miłości moja! Ale wtedy, choć bez uczucia zmysłowego, czuje się, jak dusza jak dusza jednoczy się z Bogiem swoim, a zwłaszcza po Komunii Świętej, kiedy Pan Jezus w nadmiarze swej miłości samego Siebie nam daje, Sam przychodzi w Boskiej Osobie swej do duszy naszej. Jego Ciało Najświętsze, Jego Krew, Jego Duch, Jego Bóstwo – wszystko to jest we mnie, łączy się ze mną, mnie nędzną łączy z Sobą. O Boże mój, Miłości moja, któż to pojmie, kto zrozumie? Trzeba być Bogiem i Miłością, żeby zrozumieć Boga – Miłość.
Tamże, s. 19-20
Dzień Najświętszego Serca Pana Jezusa w tym roku przypadł w dniu rocznicy mego Bierzmowania. Mój Pan od dawna wlać raczył we mnie uczucie głębokiego przygotowania się na ten dzień święty, jakby dzień szczególnej łaski Bożej dla mnie. I rzeczywiście – cudowna miłość Pana Jezusa dała mi wielki żal za moje grzechy, łzy obfite, że zraniłam Serce mego Najmiłosierniejszego Pana Boga i Zbawiciela, który mnie miłością swego Serca wybawił od wiecznego zatracenia. Ojciec nasz jedyny przybył do nas odprawić Mszę świętą. Odbyłam spowiedź świętą, podczas której prawdziwie z Serca swojego Pan Jezus mnie raczył nauczyć tajemnic swej miłości. Dzień ten był dla mnie i dla całego naszego domu dniem szczęścia, uroczystej radości i miłości – tej niewysłowionej miłości, jaka jest w Panu Jezusie, w Jego Boskim Sercu!O Panie mój, jakże czułam się wtedy zjednoczona z Tobą! Przez naszego Ojca pouczyłeś mnie, że to przemienienie serca mego w Boskie Twe Serce to jest owo moje zjednoczenie się we wszystkim z najświętszą wolą Twoją; to przyjęcie od Ciebie wszystkiego, co na mnie zesłać raczysz, i spełnienie razem z Tobą wszystkiego, czego ode mnie wymagasz; to życie w obecności Twej świętej, zważanie na Twą obecność w mej duszy i przejęcie się we wszystkim Twoim Duchem. O Panie mój! Tak to czułam, rozumiałam i zdawało mi się, że to serce moje już nie odwróci się, nie oddali od Ciebie. O, czemuż tak łatwo o Tobie zapominam, tak łatwo odstępuję od Twej miłości, stygnę w niej. Lecz Ty, Panie, nie dopuszczasz do tego, abym trwała z dala od Ciebie; zaraz budzisz mnie ze snu głosem sumienia, Twoimi świętymi natchnieniami i na nowo pociągasz do Siebie, do Twojej miłości.
Tamże, s. 227-228
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz