O Panie duszy mojej, moje Dobro, mój najsłodszy Jezu ukrzyżowany!... Czyż nie od Ciebie przychodzą mi wszystkie dobra?... a jednak, o Boże mój, oddaliłam się od Ciebie, sądząc, że tym sposobem lepiej potrafię Ci służyć!... Kiedy oddalałam się od Ciebie przez grzech, jeszcze Ciebie nie znałam, ale poznawszy Cię już, jak mogłam sądzić, że opuszczając Cię, więcej postąpię!... O, jakże złą drogą szłam, Panie! Owszem, raczej szłam bez drogi. Ty dopiero skierowałeś kroki moje na drogę prawdziwą, i odkąd Cię widzę przy sobie, widzę wraz z Tobą wszystko dobro...
Wszystko można znieść mając przy boku swoim tak dobrego Przyjaciela, tak wytrawnego wodza, który pierwszy wystawił siebie na cierpienia. Ty wspierasz i dodajesz ducha, nigdy nie zawodzisz, naprawdę jesteś wiernym Przyjacielem...
Zawsze byłam przekonana i dotąd jestem, że nie inaczej możemy podobać się Bogu i nie inaczej Bóg użycza nam łask swoich, jak tylko przez Twoje najświętsze Człowieczeństwo, o Chryste, albowiem Ojciec powiedział, że w Tobie ma upodobanie. Niezliczone razy przekonałam się o tym z własnego doświadczenia i z własnych ust Pańskich to usłyszałam. Mogę więc powiedzieć, że tą drogą trzeba iść, jeśli chcemy, aby Bóg objawił nam tajemnice swoje...
Od Ciebie, o słodki Panie, przychodzi wszelkie dobro... Kto zapatruje się na Twoje życie, ma wzór najdoskonalszy. Czegóż jeszcze może nam nie dostawać, kiedy mamy w Tobie tak oddanego Przyjaciela, który nas nie opuści w czasie utrapienia i nieszczęścia, jak to czynią przyjaciele światowi? Szczęśliwa dusza, która prawdziwie Cię miłuje i ma Cię zawsze przy sobie!
(Św. Teresa od Jezusa: Życie 22, 3–7).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz